Andrzej Czesław Klimuszko
Poczet wielkich fitoterapeutów (22)
Na dźwięk tego nazwiska spotykamy się z dwojaką,
skrajną reakcją: raz podziwu, innym razem lekceważenia.
Nie ma jednak wątpliwości, że zmarły
przed 33 laty polski franciszkanin przyczynił się do
odrodzenia w Polsce fitoterapii i że znał się na ziołach.
Jego książki Wróćmy do ziół czy Szukajmy szczęścia
w przyrodzie uświadomiły Polakom pożytki
płynące z wykorzystania w terapii i w profilaktyce
zdrowotnej roślinnych surowców
leczniczych.
Miał niezwykłą intuicję zielarską,
którą potwierdzają współczesne
badania naukowe. Głosił na przykład,
że zioła stosowane zespołowo
potrafią nie tylko leczyć wiele schorzeń,
lecz regenerują cały organizm.
W ten sposób definiował to, co naukowiec
nazwie oddziaływaniem
synergicznym surowca roślinnego.
Wyraził opinię, że z poznanych roślin
leczniczych wykorzystuje się u
nas – mimo wielowiekowej polskiej
tradycji zielarskiej – mniej niż 10%.
Potwierdzają takie proporcje badania
japońskie – w odniesieniu do całej flory na
Ziemi. Ażeby leczenie ziołami dawało pozytywne wyniki,
musi spełniać następujące warunki: fachowe zbieranie,
suszenie i przechowywanie ziół; umiejętne zestawianie,
czyli odpowiednia ich kompozycja dla danej choroby –
twierdził o. Czesław. Takie same warunki podają fachowcy
monitorujący współczesne certyfikaty, wydawane
producentom leków ziołowych. Tyle że franciszkanin
ujął to prostszym językiem…
Kiedyś zapytał: Dlaczego człowiek
umiera, skoro w jego ogrodzie
szałwia rośnie? Historia
fitoterapii przypomina nam,
że szałwia lekarska Salvia officinalis
L. była w przeszłości
uważana za panaceum,
a samo słowo salvus znaczy
zdrowie. Podkreślał dobroczynne
działanie surowców leczniczych
z drzew, które on sam
szczególnie kochał: modrzewia, sosny, jałowca, lipy,
brzozy, akacji, dębu czy morwy.
O. Klimuszko był nie tylko fitoterapeutą, ale i mądrym
nauczycielem Polaków: Jeśli niszczysz żywą przyrodę,
podkopujesz swą własną egzystencję, albowiem ona
nas żywi, leczy i podtrzymuje nasz byt. Banalne? Może
i tak, ale on cieszył się wielkim autorytetem i jego słowa
więcej ważyły niż słowa działacza LOP… Pokarm jest
warunkiem życia ludzkiego, ilość i jakość pokarmu warunkuje
jego przedłużenie. Też banalne i oczywiste. Czy
dla wszystkich? Każda fizyczna praca przyspiesza obieg
krwi, reguluje jej ciśnienie, wzmacnia wybitnie mięsień
sercowy, utlenia serce i mózg, odnawia cały ustrój człowieka.
Warto przypominać, nawet jeśli to oczywiste.
Widzimy na co dzień coraz więcej ludzi bezradnych
i zniechęconych z powodu swej fizycznej pasywności
i jej skutków: nadwagi, otyłości, ciągłego zmęczenia.
O. Klimuszko tracił w oczach
wielu ludzi przekonaniem
o swych niezwykłych zdolnościach
parapsychologicznych.
Wizjoner, jasnowidz,
medium? Do tego nie mamy
przekonania. Jeśli jednak pomógł
ludziom w ten sposób,
dał im nadzieję? Szydercom
i prześmiewcom trzeba przypomnieć,
że polski franciszkanin
Andrzej Czesław Klimuszko
jest znany na całym
świecie. Zrozumieli to radni
Elbląga, w którym dokonał
żywota. Nadali mu tytuł honorowego
obywatela miasta. Wśród tych, którzy o. Klimuszkę
atakowali w sposób szczególnie złośliwy, najaktywniejszy
był rzecznik rządu PRL w okresie stanu
wojennego… Jak by na to nie patrzeć, to najlepsza „rekomendacja”
dla niezwykłego franciszkanina, hojnie
obdarowanego przez Boga…
Stanisław Dłużewski
|