Z różnych części roślin mamy nayskutecznieysze lekarstwa na poratowanie nadwątlonego zdrowia…
Dykcyonarz roślinny księdza Kluka
Żywa chęć przysłużenia się Kraiowi pobudziła mię do uczynienia ofiary z miareczki sposobności moiey, y pisania dykcyonarza roślinnego. (ks. Jan Krzysztof Kluk, ze wstępu do Dykcyonarza roślinnego)
Wobec dzieł ks. Jana Krzysztofa Kluka nie
można pozostać obojętnym. Wie o tym każdy,
kto miał okazję zapoznać się choćby z ich fragmentami.
Wśród 14 tomów naukowego dorobku
tego przyrodnika z czasów polskiego oświecenia,
za najdojrzalsze i najcenniejsze uważa się trzytomowe
dzieło zatytułowane Dykcyonarz roślinny
(1786-88). To pierwsze tak obszerne i złożone kompendium
wiedzy botanicznej w Polsce.
Jak doszło do tego, że jednym z najznakomitszych
roślinopisarzy polskiego oświecenia stał się skromny
proboszcz prowincjonalnej parafii? Ksiądz
Kluk był człowiekiem bardzo pracowitym. Poza
zwykłymi duszpasterskimi obowiązkami, z wielkim
zapałem poświęcał się badaniom przyrodniczym.
Był jednocześnie teoretykiem i praktykiem,
z równą pasją oddawał się studiowaniu dzieł przyrodników
europejskich, co botanicznym
wycieczkom po okolicy. Pisał we
wstępie do swego Dykcyonarza: Kiedykolwiek
mi tylko sposobność gdzie pozwoliła,
nie opuściłem przeyrzeć lasy,
łąki, pola, ogrody. Taka postawa i systematyczność
w pracy stały się podstawą
do przygotowania dzieła, które
porządkowało ogromną botaniczną
wiedzę autora.
Dykcjonarz (fr. dictionnaire), czyli
słownik, leksykon, składa się z trzech
części, z których pierwsza została wydana
drukiem w roku 1786, kolejne
dwie w rok i dwa lata później. Dzieło
zawiera opisy 1536 gatunków roślin.
Ksiądz Kluk opisywał nie tylko rośliny
rodzime, dzikie i uprawne, ale
również gatunki cudzoziemskie.
Gorąco zachęcał do prób aklimatyzacji
pożytecznych roślin zagranicznych
(sam pracował nad aklimatyzacją bawełny),
często podawał krajowe zamienniki dla
drogich surowców cudzoziemskich (np. pączki
nasturcji zamiast kaparów), przedstawiał rośliny
Ks. Jan Krzysztof Kluk (*1739 †1796) - syn Jana
Adriana Kluka, architekta i budowniczego. Kształcił się
w Warszawie, w Drohiczynie oraz w Seminarium o.o.
Pijarów w Łukowie. W 1761 r. wstąpił do Seminarium
o.o. Misjonarzy u Świętego Krzyża w Warszawie, które
ukończył po 2 latach nauki, otrzymując święcenia
kapłańskie. Od 1770 r. do końca życia mieszkał w Ciechanowcu,
niewielkim miasteczku na Podlasiu. Pełnił
obowiązki proboszcza parafii Trójcy Świętej i prowadził
obserwacje przyrodnicze, które zaowocowały wydaniem
14 tomów dzieł z zakresu botaniki, zoologii
i mineralogii. Pisał również kazania, z których dwa
zostały wydrukowane. W uznaniu zasług, w 1781 r.
król Stanisław August Poniatowski wyróżnił ks. Kluka
orderem Merentibus. Skromny i pracowity, był zarówno
wspaniałym kapłanem, jak społecznikiem i przyrodnikiem.
Po śmierci pochowany w podziemiach kościoła
ciechanowieckiego
|
egzotyczne dostarczające powszechnie używanych
produktów. Pisał: Niepiękna iest rzecz zażywać
co pospolicie, iak pieprzu y cukru, a nie wiedzieć
z czego, iak, y zkąd iest [...] Szczypie to wiadomych
w uszy, słuchać na przykład [...], że kawa
rośnie w strąkach…
Niewątpliwą zasługą księdza Kluka było wprowadzenie
do botanicznej literatury polskiej podwójnej
nomenklatury gatunków. Rośliny w Dykcyonarzu
zostały opisane podług układu Linneusza,
a zastosowane nazwy łacińskie pochodzą z dzieła
Genera plantarum. Ksiądz Kluk, choć dostrzegał
wady układu opracowanego przez szwedzkiego
uczonego, zastosował go w Dykcyonarzu z pełną
świadomością. Dał się tym samym wciągnąć w toczącą się dyskusję na temat sposobów klasyfikowania
organizmów. Trzeba przyznać, że jego
stanowisko nie przysporzyło mu popularności w
ówczesnych warszawskich kręgach naukowych.
W ostatnim rozdziale Dykcyonarza umieścił skrócony
przegląd flory krajowej na tle systemu Linneusza.
Rozdział ten przez prawie pół wieku pełnił
rolę klucza do oznaczania roślin krajowych. Był to
pierwszy taki klucz w naszej literaturze!
W Dykcyonarzu pokusił się ksiądz Kluk o uporządkowanie
chaosu panującego w polskim nazewnictwie
gatunkowym. Choć część nazw zaczerpnął z
Zielnika Syreniusza, wiele gatunków nie posiadało
do tej pory swojej formalnej nazwy. Wymyślał je
więc samodzielnie, najczęściej spolszczając nazwy
łacińskie lub niemieckie. Nierzadko inspirację
czerpał z tradycyjnych nazw ludowych. Te Klukowe
nazwy, choć wiele nie przetrwało do dziś,
posiadają niewątpliwie swój urok. W obowiązującej
nomenklaturze rzadko spotyka się nazwy tak
wdzięczne, jak niecierpek nietykałek, bania (dynia)
czy nosek bociani. Również w dziedzinie morfologii
musiał ksiądz Kluk tworzyć nowe terminy, do
dziś używane, m.in. kielich, korona, słupek, nitka
pyłkowa, ogonek liściowy.
Wymieniając rozliczne korzyści, jakie człowiek
czerpie z roślin, szczególną uwagę zwrócił ksiądz
Kluk na ich terapeutyczne właściwości. Z różnych
części roślin mamy nayskutecznieysze lekarstwa
na poratowanie nadwątlonego zdrowia – pisał nasz
uczony. Uważał, że nie wszystkie części tej samej
rośliny mają jednakowe działanie i wartość leczniczą
(co potwierdza współczesna fitoterapia).
Radził, kiedy i jak zbierać poszczególne surowce,
omawiał sposoby sporządzania preparatów leczniczych.
Był więc niewątpliwie także fitoterapeutą.
Z zielarskiego punktu widzenia najciekawszą częścią
Dykcyonarza jest zawarty w końcowej części
trzeciego tomu Regestr roślin zdatnych do zażycia
lekarskiego. Autor wymienił tu 143 jednostki
chorobowe, do ich leczenia przyporządkował konkretne
gatunki roślin. To osiemnastowieczne kompendium
wiedzy zielarskiej zdezaktualizowało się
tylko w niewielkim stopniu! W Regestrze możemy
znaleźć środki na angielską chorobę, gadu ukąszenie,
krwiotoki, suchoty i wiele innych przypadłości.
Aż żal, że nie napisał ksiądz Kluk
dzieła w całości poświęconego ziołolecznictwu,
jego wiedza w tej dziedzinie okazała
się bowiem zaskakująco bogata.
Dowodem popularności, jaką cieszył się
Dykcyonarz jest fakt, że doczekał się 4 wydań
i przez lata zbierał entuzjastyczne opinie
kolejnych pokoleń przyrodników. Chyba
już nie muszę przekonywać Czytelników
o wyjątkowości tego wielowątkowego dzieła,
w którym każdy z ponad 1500 gatunków
jest opisany z równą starannością.
Po upływie blisko 200 lat od pierwszego
wydania Dykcyonarza, stał się on inspiracją
do założenia w Muzeum Rolnictwa
w Ciechanowcu, mieście księdza
Kluka, unikatowego ogrodu zielarskiego, któremu,
podążając śladem księdza Kluka, nadano
nazwę Ogrodu Roślin Zdatnych do Zażycia
Lekarskiego.
Mgr Dorota Gnatowska
jest absolwentką Uniwersytetu
Warmińsko-
Mazurskiego w Olsztynie,
specjalność biologia
molekularna. Pracuje w
Muzeum Rolnictwa im.
ks. Jana Krzysztofa Kluka
w Ciechanowcu, jako
kierownik Działu Tradycji
Zielarskich. Opiekuje się
Ogrodem Roślin Zdatnych
do Zażycia Lekarskiego
oraz zbiorami
Muzeum, związanymi z
zielarstwem i ziołolecznictwem.
|
mgr Dorota Gnatowska
- Muzeum Rolnictwa im. ks. Jana Krzysztofa Kluka
w Ciechanowcu
|